Silesion.PL

serwis informacyjny

Chudnij, gdy inni tyją i śmiej się, gdy oni smucą

Zima zbliża się nieubłaganie. Dla wielu jest to czas zapuszczania oponki na brzuchu i pogorszenia nastroju. Nikt jednak nie powiedział, że Ty również jesteś skazany, bądź skazana na tycie. Nie musisz również wpadać w tymczasową depresję związaną z poczuciem, że się zaniedbujesz. Gwarantuję Ci, że jeśli zatroszczysz się o kilka istotnych kwestii, co wcale nie wymaga dużego wysiłku, nie tylko cały rok będziesz prezentować się świetnie, ale przede wszystkim Twoje samopoczucie będzie doskonałe.

Nic tak nie napawa satysfakcją, jak świadomość, że wygrywasz walkę o lepszą przyszłość i o zdrowie, którą kiedyś z roku na rok przegrywałeś, tłumacząc sobie przybieranie na wadze klimatem i tym, że przecież każdy w chłodne dni tyje. Dziś, dzięki wiedzy zawartej w tym artykule, dowiesz się, jak skutecznie, krok po kroku doprowadzać się na szczyt swoich możliwości, nawet kiedy temperatura na zewnątrz temu nie sprzyja.

Nie musisz ćwiczyć dużo. Wystarczy robić to mądrze

Na początku swojej przygody ze zdrowym stylem życia uznałem, że im więcej, tym lepiej. I w myśl tej zasady codziennie katowałem się treningami po dwie lub nawet trzy godziny. Bieganie, siłownia, obijanie worka treningowego, spacery, rozciąganie, basen, brzuszki i pompki, sparingi… Cokolwiek, byle do granic możliwości się zmęczyć. Nie jest to zbyt dobry pomysł z trzech powodów. Po pierwsze po dłuższym czasie takiego treningu możesz czuć się poważnie przemęczony i stracisz motywację, czy innymi słowy- wypalisz się. Zarówno psychika, jak i ciało mogą po prostu powiedzieć DOŚĆ. Jasne, na upartego wszystkiego można dokonać. Przecież niektórzy tyrają fizycznie po 12 godzin dziennie. Ale w imię czego?

Czy nie lepiej wszystko robić z umiarem? Jeśli nie musisz się męczyć, nie męcz. Po drugie, jeśli za dużo ćwiczysz, spalasz sporo mięśni. A żeby zachować fajną sylwetkę, potrzebujesz ich jak najwięcej. Nie ważne, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. I jeśli martwisz się (mówię teraz do pań), że mięśnie sprawią, że będziesz wyglądać jak te babochłopy ze scen kulturystycznych, od razu rozwieję Twoje obawy- bez aplikowania sobie sterydów nigdy nie osiągniesz takiej masy mięśniowej. No i po trzecie, gdy ja się odchudzałem, chodziłem do gimnazjum, a więc miałem mnóstwo wolnego czasu. Nie każdego stać na taki luksus. Uważam więc, że od 30 do 60 minut dziennie w zupełności wystarczy.

Co to jest trening Tabata?

Poszukaj w internecie treningu “tabata”, który doskonale przyśpiesza metabolizm. Jeszcze przez kilka godzin po jego zakończeniu spalasz tłuszcz. Możesz skorzystać z gotowej wersji i ewentualnie trochę zwolnić tempo albo samemu połączyć różne proste ćwiczenia w obwód. Dobre są także interwały. Skoro pogoda robi się nieprzyjemna, raczej nie wyjdziesz pobiegać, czy popedałować na rowerze. Ale sprint w miejscu albo podskoki (nie musisz wcale mieć skakanki) możesz wykonywać, gdzie chcesz. Mądry trening to trening różnorodny. Polecam więc w poniedziałki przez pół godziny robić pompki (dla osób mniej wytrenowanych mogą być na stojąco w oparciu o scianę), brzuszki, rowerek nogami leżąc, spięcia boczne brzucha, deskę… Wybór jest nieograniczony.

Chodzi o to, by był to trening siłowy. Możesz odwiedzić stronę atlasćwiczeń. pl i zobaczyć, jakie są ćwiczenia na poszczególne partie. Zrób kilka serii z butelkami wody zamiast sztangi i hantli, a potem przez kolejne pół godziny się rozciągaj. We wtorki postaw na krótkie interwały (jeśli nie wiesz, co to, również poszperaj w internecie). W środy dwie lekkie sesje tabaty najlepiej z samego rana i po południu. W czwartki znów trening siłowy, a później rozciąganie. W piątki interwały. W soboty zaś wystarczy pół godziny spaceru, aby się dotlenić, albo pół godziny jogi w domu, oczywiście ze zwracaniem uwagi na prawidłowy oddech. Na YouTube znajdziesz sporo filmików instruktażowych. W niedzielę możesz odpocząć. Jeśli jednak czujesz, że masz energię i ochotę na więcej, śmiało dodaj coś od siebie. Staraj się także codzienne aktywności wykonywać tak, by spalić trochę dodatkowych kalorii. Dla przykładu nie jeździj windą, a idź schodami. Wysiadaj przystanek wcześniej i idź trochę pieszo do pracy lub szkoły. Oglądając film, rób to na stojąco i maszeruj w miejscu. Małe kroki dają wielkie rezultaty. Jeśli zadbasz o chwilę aktywności każdego dnia, jesteś już w połowie drogi do sukcesu.

Zrób małe poprawki w diecie

Tutaj również drastyczne rozwiązania nie są wskazane. Od początku jakoś tak wewnętrznie czułem, że te wszystkie diety cud nie są na dłuższą metę możliwe do utrzymania, więc nawet się ich nie imałem, ale na przykład moja mama, gdy postanowiła, że zrzuci kilka kilo, postanowiła przejść na dietę kapuścianą. Efekt? Po trzech dniach miała dość i w ogóle zaprzestała prób. Innym razem padło na dietę płynną. Same koktajle owocowe i warzywne. Miała wielką motywację, bo tym razem udało jej się żyć tak przez prawie tydzień. No i w końcu polegała. I oczywiście to, czego musiała sobie odmawiać, jadła potem w dwa razy większej ilości, więc zrzucona waga wróciła szybciej niż syn marnotrawny. Moim zdaniem diety to pic na wodę. Wystarczy jeść tak, jak się je, ale zrobić trzy małe udoskonalenia.

Po pierwsze– część białek zwierzęcych zastąp roślinnymi. Te pierwsze spowalnia metabolizm, drugie zaś go przyśpieszają. Google ma do zaoferowania mnóstwo ciekawych przepisów z użyciem soczewicy i ciecierzycy. Nigdy ich nie probowaliście? Tym bardziej polecam. Do tego warto na śniadanie jeść owsiankę z nasionami słonecznika i owocami, a kotlety zamienić na kotlety sojowe. No i oczywiście polubić wszelkiego rodzaju kasze, fasolę, ryż brązowy, szpinak i tego typu bajery. Wielu ludzi myśli, że są niedobre. Błąd. Jeśli nauczysz się dobrze to wszystko przyrządzać i łączyć, nawet tofu może mieć fajny smak. To kwestia praktyki. Zasada numer dwa to zastąpić niezdrowe przekąski i słodycze czymś bogatym w błonnik. Dla przykładu zamiast chipsów zjedz popcorn. Zamiast batoników granolę albo banany. Paluszki niech znikną, a w ich miejsce wejdą niesolone orzechy. Do tego naturalne kakao słodzone miodem zamiast czekolady albo wafle ryżowe zamiast frytek. Nie mówię, że fast food raz na tydzień lub dwa jest zły. Każdemu się należy coś smacznego, prawda? Grunt, by był od święta, a w życiu codziennym jedz pokarmy, które dzięki błonnikowi jeszcze bardziej podkręcą tempo przemiany materii. I zasada numer trzy- staraj się przynajmniej raz dziennie pić koktajl owocowy albo warzywny. Zakup blendera to naprawdę świetna inwestycja. Smoothie to witaminowa i błonnikowa bomba, więc pomoże Ci jeszcze szybciej spalać tłuszcz.

Użyj wspomagaczy

Nie, nie chodzi mi o magiczne kapsułki od dietetycznego szarlatana za jedyne 199, 99 PLN. Tym bardziej nie kupuj owych środków, jeśli nie znasz ich składu. Takie środki najczęściej ani nie służą zdrowiu, ani specjalnie nie pomagają gubić wagi. A ryzyko ich przedawkowania i przegrzania organizmu jest spore. Mamy na szczęście cały arsenał bezpiecznych pogromców tłuszczu wprost od matki natury. Po pierwsze chili– podnosząc temperaturę ciała i przyśpieszając metabolizm, wspomaga spalanie zbędnych “zapasów”. Po drugie- zwykły czarny pieprz. Zwiększa wydzielanie soku żołądkowego i redukuje powstawanie nowych komórek tłuszczowych. Po trzecie- imbir. Tak jak chili pozytywnie wpływa na tempo przemiany materii i ogrzewa od wewnątrz. Dodatkowo stymuluje mózg, dzięki czemu zwiększa się Twoja koncentracja na treningu. Po czwarte- kurkuma. Nie wiadomo dokładnie, jak działa, ale badania ujawniły, że grupa odchudzających się osób, które dodatkowo stosowały kurkuminę w kapsułkach, schudły o 3% więcej niż grupa, która z zalet tej indyjskiej przyprawy nie korzystała. Może to niewiele, ale biorąc pod uwagę bardzo silne działanie przeciwnowotworowe, a także przeciwbakteryjne kurkumy, a dodatkowo to, że zwiększa poziom hormonów szczęścia i ogólną sprawność mózgu, gorąco Ci ją polecam. Najlepiej łączyć ją z czarnym pieprzem, który zwiększa jej biodostępność. Wspomagacz numer pięć to zielona herbata. Zawarte w niej flawonoidy opóźniają proces starzenia się organizmu, zapobiegają zakrzepom i co najważniejsze- wspomagają spalanie tłuszczu. Dodatkowo ten cudowny napój oczyszcza nas od wewnątrz. I dzięki zawartości teaniny, która działa nieco subtelniej niż kofeina, może być stymulantem przed treningiem. Produkt numer sześć- cynamon. Redukuje skoki insuliny, co sprzyja odchudzaniu. I po siódme kakao. Bogactwo magnezu, który zapewnia zdrowy sen i regenerację, a także fenyloetyloaminy, która znana jest jako hormon zakochania i daje nam motywację do ćwiczeń. Ma również teobrominę, która pobudza, więc jeśli pijesz kawę, zmniejsz jej ilość, jeśli wprowadzasz do diety kakao i zieloną herbatę.

Pamiętaj, że przed rozpoczęciem treningu i zastosowaniem wyżej wymienionych produktów, warto skonsultować się z lekarzem, aby mieć pewność, że nie ma dla Ciebie przeciwwskazań.

Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).

Copyright Silesion.pl© Wszelkie prawa zastrzeżone. 2016-2024