W Puszczy jak w rodzinie. Mały klub, który osiągnął wiele
– Trudno jednoznacznie stwierdzić co to jest, ale coś do Puszczy przyciąga. Może to ta romantyczna historia klubu? – mówi Marek Bartoszek, rzecznik prasowy pierwszoligowca z Niepołomic. Takich osób jak on – ludzi z wieloletnim staż – jest w klubie więcej.
Parafrazując pierwsza słowa głównego motta “Medialonów” Zofii Nałkowskiej, to ludzie zgotowali Puszczy taki los. Bez społecznego zaangażowania, odpowiednich działań, nie byłoby na centralnej mapie Polski drużyny z tej podkrakowskiej miejscowości. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że Puszcze – i ta będąca obiektem przyrodniczym, i ta piłkarska, to wizytówki Niepołomic.
– Zgodzę się z tym, że nasz klub oddaje atmosferę miasta. Myślę, że lepiej tego ująć się nie da – podkreśla prezes Jarosław Pieprzyca. Jego kadencja trwa już dziewięć lat. Wcześniej zasiadał w zarządzie. Razem z wiceprezesem ds. sportowych Januszem Karasińskim, o którym mówi, że to “główny architekt sukcesu Puszczy” stworzyli klub funkcjonujący na zdrowych zasadach. Nic ponad stan. Umiar przede wszystkim.
– Staramy się odpowiedzialnie gospodarować środkami. U nas piłkarze nie zarabiają kokosów, za to wypłaty są zazwyczaj na czas. Czasem zdarzy się drobny poślizg, natomiast nie zdarzyło się, abyśmy z kimś rozstali się z powodu jakiś zaległości, czy niedomówień. Puszcza to klub miejski. Nie ma tu dużych firm, spółek skarbu państwa, bazujemy na lokalnym biznesie, dlatego musimy myśleć racjonalnie, być zabezpieczonym na wypadek różnych czynników losowych. Z Puszczy przez te wszystkie lata nie wziąłem ani złotówki. Zarząd nie pobiera pensji – podkreśla Pieprzyca.
Właśnie mija dziesiąty rok pracy Romana Korozy na stanowisku dyrektora niepołomiczan. – Puszcza? Rodzinna atmosfera, rozsądek osób nią zarządzających – z prezesem Pieprzycą i wiceprezesem Karasińskim oraz burmistrzem Ptakiem na czele. Tak dobierani są ludzie, łącznie ze sztabem trenerskim i piłkarzami, żeby wszyscy do siebie pasowali. Bo ludzie Puszczy zbudowali sukces Puszczy – zaznacza.
– Kończąc przygodę z piłką, zacząłem trenować młodych piłkarzy. Pod koniec lat 90-tych poznałem Puszczę jako piłkarz. Zarys dzisiejszej Puszczy zaczął się dopiero tworzyć. Kiedy dostałem telefon w 2010 roku, wiedziałem więc już gdzie idę i czego się spodziewać. Miałem na uwadze, że w tym klubie decyzje są podejmowane nie pod wpływem emocji, tylko są przemyślane. Twardo stąpamy po ziemi. Nie tworzymy drabin finansowych, zawodnik musi spełniać określone kryteria, on nasze kryteria i możliwości zna. Następnym posunięciem będzie budowa drużyny w oparciu o grupy młodzieżowe. Tych mamy pod swoją egidą coraz więcej, powstała nasza szkółka. Krok po kroku idziemy do przodu. Milowym krokiem dla Puszczy była rozbudowa stadionu, który z poziomu A-klasowego osiągnął poziom pierwszoligowy – podkreśla Koroza.
– W 1 lidze mieliśmy 60-letni obiekt w 10-tysięcznym mieście. Łatwo sobie wyobrazić jak wyglądał – przyznaje Marek Bartoszek.
Miejscowy stadion w Niepołomicach gruntowną przebudowę przeszedł w 2015 roku. Obecnie może pomieścić 2118 osób. – Zostaliśmy trochę niewolnikami własnego sukcesu sportowego. Nie zawsze nadążaliśmy z infrastrukturą. Po awansie do 2 ligi musieliśmy dostosować obiekt zgodnie z wymogami licencyjnymi. Będąc w 1 lidze, dysponowaliśmy za małą liczbą miejsc, trzeba było rozbudować trybuny. Dzięki burmistrzowi Romanowi Ptakowi udało się stworzyć stadion, który będzie kolejnym prezesom, młodzieży, miastu, służył na lata – zapewnia Pieprzyca.
Puszcza w ciągu ostatnich kilku lat zrobiła postęp na wielu płaszczyznach. – Wszyscy uczyliśmy się szczebla centralnego – najpierw 2 ligi, następnie 1 ligi. Mieliśmy różne perypetie, teraz zbieramy tego owoce. Nie jesteśmy drużyną bijącą się o czołowe miejsca, jesteśmy natomiast klubem stabilnym, cieszącym się bardzo dobrą opinią wśród piłkarzy, a także wśród sąsiednich klubów – zaznacza dyrektor Puszczy.
O stabilności niepołomickiego klubu może co nieco powiedzieć trener Tomasz Tułacz, najdłużej pracujący szkoleniowiec na szczeblu centralnym. Drużynę z Niepołomic prowadzi pięć lat. – W Niepołomicach są piękny zamek, puszcza, mieszkają tutaj ciepli ludzi, dbające o swoje miasteczko. Miasto może być przykładem z zarządzania dla innych małych miast w Polsce. Sam klub – ci ludzie dają wyraz tego, że cierpliwość popłaca. A określone reguły i zasady przy systematycznym wdrażaniu kolejnych punktów, przynoszą wymierne korzyści. To nie jest przypadek, że Puszcza gra dziś w 1 lidze. Chociaż w klubie pracuje niewiele osób, to ich operatywność, ciężka praca, realizm, sprawiają, że klub radzi sobie w różnych sytuacjach. Najważniejszą rzeczą jest wiarygodność, to nam Puszcza zapewnia. Pracujemy w Puszczy w poczuciu, że wiemy gdzie jesteśmy, na co możemy liczyć. Wszystkie ustalenia i zapewnienia są respektowane. To jest chyba największa siła tego miejsca. Dlatego póki co, czuję, że jestem w miejscu, w którym chcę być – tłumaczy Tułacz.
Pieprzyca: – Ostatnio na nasz klub spadł cios. Zmarła legenda Puszczy, pan Marian Ponikiewicz, który był tutaj przez wiele, wiele lat. Zaczynał jako piłkarz klubu, potem działał w strukturach, przed śmiercią pełnił funkcję członka zarządu. Całe życie spędził w Niepołomicach. Nie spodziewaliśmy się, że kiedykolwiek może go z nami zabraknąć. Sądziliśmy, że przeżyje nas wszystkich, łącznie z Puszczą. Długoletnie przywiązanie do Puszczy widać także na przykładzie zawodników. Michał Mikołajczak, do niedawna Marcel Kotwica, Longinus Uwakwe, Łukasz Furtak, Michał Czarny. Jak już ktoś przekroczy próg naszego klubu, to długo nie wychodzi.
Koroza: – Pan Ponikiewicz był w grupie osób, którzy wznieśli Puszczę na wyższy poziom. Jemu należą się słowa podziękowania za to wszystko. Nie zrobił tego wprawdzie sam, a z pomocą innych, co nie zmienia faktu, że dołożył wielką cegiełką do wspólnego sukcesu. Miałem nadzieję, że doczeka ekstraklasy. Życie…
Bartoszek: – Do Puszczy przychodziłem przed sezonem 2013/14, pierwszym drużyny po awansie do 1 ligi. Na samym początku pomagałem przy organizacji meczów – redagowałem gazetkę meczową, robiłem szybkie relacje. W sezonie 2014/15, w 2 lidze zostałem spikerem. Kolejny awans to moja nowa funkcja – rzecznik prasowy. Zacząłem wtedy łączyć funkcję spikera i rzecznika. Ze starego stadionu pamiętam tylko charczące nagłośnienie. Czegokolwiek by nie powiedział spiker, obok którego siedziałem, i tak nie było go słychać na stadionie. Teraz jest dużo lepiej. Moje warunki pracy zmieniały się wraz z modernizacją stadionu. W 1/8 finału Pucharu Polski graliśmy z Lechią Gdańsk. Na tym spotkaniu obecny był ówczesny selekcjoner polskiej kadry Adam Nawałka. Klubu w pewnym momencie mogło nie być, byliśmi na krawędzi, blisko spadku mimo gwiazd w zespole, tymczasem historia dalej się pisze. Grały u nas Korona Kielce, Jagiellonia Białystok, wspomniana Lechia, w końcu Legia Warszawa. Wiele tych meczów zapadanie w pamięć. Jesteśmy małą społecznością, jak już ktoś chodzi na mecze, to angażuje się całym sercem w Puszczę…
Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).