MŚ w Budapeszcie: sztafeta kobiet 4 x 100 metrów oraz oszczepnik Wegner z awansami do finałów
Polska sztafeta pań 4 x 100 metrów biegnąca w piątkowy wieczór w składzie Pia Skrzyszowska, Kristina Tsimanouskaya, Magdalena Stefanowicz, Ewa Swoboda wywalczyła awans do jutrzejszego finału lekkoatletycznych mistrzostw świata w Budapeszcie. Z uzyskania przepustki do startu w niedzielnym finale rzutu oszczepem cieszył się natomiast Dawid Wegner.
Polki uzyskał w eliminacjach czas 42.65, czyli drugi rezultat w historii polskiej lekkoatletyki.
– Myślę, że wszystkie dałyśmy z siebie prawie wszystko. Jutro będzie nowe rozdanie. Będziemy się starać pobiec to na co nas stać. Możemy liczyć na dobry wynik. Cieszę się, że udało nam się dobiec i to z drugim wynikiem w historii polskiej sztafety – podkreśliła Swoboda, która rywalizowała na czwartej zmianie. Na pierwszej pobiegła z kolei Pia Skrzyszowska, która nie bez problemów przekazywała pałeczkę drugiej naszej sprinterce, czyli Kristsinie Tsimanouskiej.
Ewa Swoboda na ratunek‼ 🫡
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 25, 2023
Polska sztafeta kobiet 4×100 m awansowała z ósmym czasem do finału❗ Zmiany do poprawy ☝️#wabudapest23 #Budapest2023 pic.twitter.com/6KMSe3tM4W
– Nie chcę mówić, że ona mi uciekła, ale trochę musiałam gonić. Ona z kolei zwalniać. To nie była idealna zmiana, nie chcę jednak mówić czyja to wina. Po prostu może źle to wyliczyłyśmy – powiedziała Skrzyszowska.
Biegnąca na drugiej zmianie Tsimanouskaya podkreśliła, że była mocno skoncentrowana na dobrym przejęciu pałeczki od klubowej koleżanki.
– Czułam, że przejęłam pałeczkę w końcu strefy zmian. Starałam się patrzeć na linię żeby jej nie przebiegnąć. Zobaczymy jak to się ułoży. Będzie trzeba też porozmawiać z trenerem. Jak poprawimy błędy to będzie lepiej. Finał z pewnością będzie spokojniejszy – zapewniła Tsimanouskaya, która przekazała później pałeczkę Magdalenie Stefanowicz.
Przygoda polskiej sztafety męskiej 4 x 100 metrów z mistrzostwami świata skończyła się na pierwszej zmianie – Adam Burda bez powodzenia przekazywał pałeczkę Mateuszowi Siudzie.
– Myślę, że byłem gotowy do tego startu. Powiedziałem to trenerowi, on na mnie postawił, a ja zawiodłem jego zaufanie. Przykro mi. Zawiodłem chłopaków. Sporo trenowaliśmy zmiany. Mieliśmy wszystko wyliczone. Plan był taki żeby przekazywać pałeczkę na końcu strefy zmian. Ja po prostu nie trafiłem raz w rękę Mateusza, a w sztafecie to oznacza koniec walki – powiedział Adam Burda, członek reprezentacji Polski której generalnym sponsorem jest Grupa Orlen.
Jak przyznał Mateusz Siuda dopiero szczegółowa analiza będzie mogła pokazać gdzie zespół popoełnił błąd.
– Ciężko mi to teraz ocenić. Dopiero będziemy to analizować na wideo. Wydaje mi się, że ruszyłem na znak. Czułem się świetnie, ale niestety nie mogliśmy pokazać na co nas stać – ze smutkiem przyznał Siuda, który miał przekazać pałeczkę Łukaszowi Żokowi, a ten z kolei Dominikowi Kopciowi.
– Wiedziałem w jakiej jesteśmy formie i naprawdę mogliśmy tutaj zrobić dobry wynik – przyznał sprinter Agrosu Zamość.
Łukasz Żok i Dominik Kopeć nie doczekali zatem się na swój bieg.
W porannej piątkowej sesji awans do finału wywalczył oszczepnik Startu Nakło Dawid Wegner. W drugiej próbie uzyskał wynik 81.25, który ostatecznie dał mu kwalifikację do finału.
– Zakładałem żeby ten finał załatwić sobie już pierwszym rzutem. Poleciało dopiero w tym drugim, nie jest źle. To mój trzeci wynik w karierze. Chciałem poprawić rekord życiowy, ale to zostawiam w tej chwili na finał – zapewnił.
Jak przyznał oszczepnik eliminacje nie były łatwymi zawodami.
– To był ciężki konkurs. Warunki pogodowe są jakie są. Jest duszno i ciepło. Ciężko załapać oddech. Mięśnie bardziej się męczą. Druga grupa, która rzuca w południe będzie miała jednak gorzej. Trzeba się do tego jakoś przygotować, ale też charakterem można osiągnąć wszystko – trafnie stwierdził zawodnik reprezentacji Polski.
Finał rzutu oszczepem mężczyzn jest zaplanowany na ostatnią sesję mistrzostw – w niedzielny wieczór.
– W finale będę chciał rzucić rekord życiowy. Przygotowywaliśmy się do tych mistrzostw i myślę, że trafiliśmy z trenerem Leszkiem Walczakiem z formą – podkreślił Wegner, który dodał, że w finale interesuje go „ósemka” także z przodu rezultatu.
Do finału nie udało się awansować drugiemu z naszych oszczepników. Cyprian Mrzygłód rzucał na poziomie 77-78 metrów i dało mu to miejsce poza czołową dwunastką. W najdalszym rzucie 25-letni Polak posłał oszczep na 78.49.
– Trzeba popracować nad techniką. Tutaj ewidentnie jej zabrakło. Żałuję, że w tej ostatniej próbie nie zrobiłem tego co chciałem, czyli rzucić 80 metrów. Jest bardzo gorąco, nogi trochę nie chciały współpracować – analizował.
Cyprian Mrzygłód liczy, że w finale dobrze spisze się Wegner.
– Myślę, że stać go w finale na rzuty na poziomie 83-84 metrów. Jest przygotowany dobrze także mentalnie, ma dobrą głowę. Trzymam kciuki za miejsce w ósemce – zapowiedział.
Z minimum kwalifikacyjnym, ustalonym na poziomie 83 metrów, poradziło sobie jedynie trzech oszczepników z mistrzem olimpijskim Choprą na czele.
Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).