Silesion.PL

serwis informacyjny

MŚ w Budapeszcie: sztafeta kobiet 4 x 100 metrów oraz oszczepnik Wegner z awansami do finałów

Na zdjęciu Ewa Swoboda podczas sztafety pań 4 x 100 metrów na MŚ w Budapeszcie

Na zdjęciu Ewa Swoboda podczas sztafety pań 4 x 100 metrów na MŚ w Budapeszcie fot. Tomasz Kasjaniuk

Polska sztafeta pań 4 x 100 metrów biegnąca w piątkowy wieczór w składzie Pia Skrzyszowska, Kristina Tsimanouskaya, Magdalena Stefanowicz, Ewa Swoboda wywalczyła awans do jutrzejszego finału lekkoatletycznych mistrzostw świata w Budapeszcie. Z uzyskania przepustki do startu w niedzielnym finale rzutu oszczepem cieszył się natomiast Dawid Wegner.

Polki uzyskał w eliminacjach czas 42.65, czyli drugi rezultat w historii polskiej lekkoatletyki.

Myślę, że wszystkie dałyśmy z siebie prawie wszystko. Jutro będzie nowe rozdanie. Będziemy się starać pobiec to na co nas stać. Możemy liczyć na dobry wynik. Cieszę się, że udało nam się dobiec i to z drugim wynikiem w historii polskiej sztafety – podkreśliła Swoboda, która rywalizowała na czwartej zmianie. Na pierwszej pobiegła z kolei Pia Skrzyszowska, która nie bez problemów przekazywała pałeczkę drugiej naszej sprinterce, czyli Kristsinie Tsimanouskiej.

Nie chcę mówić, że ona mi uciekła, ale trochę musiałam gonić. Ona z kolei zwalniać. To nie była idealna zmiana, nie chcę jednak mówić czyja to wina. Po prostu może źle to wyliczyłyśmy – powiedziała Skrzyszowska.

Biegnąca na drugiej zmianie Tsimanouskaya podkreśliła, że była mocno skoncentrowana na dobrym przejęciu pałeczki od klubowej koleżanki.

Czułam, że przejęłam pałeczkę w końcu strefy zmian. Starałam się patrzeć na linię żeby jej nie przebiegnąć. Zobaczymy jak to się ułoży. Będzie trzeba też porozmawiać z trenerem. Jak poprawimy błędy to będzie lepiej. Finał z pewnością będzie spokojniejszy – zapewniła Tsimanouskaya, która przekazała później pałeczkę Magdalenie Stefanowicz.

Przygoda polskiej sztafety męskiej 4 x 100 metrów z mistrzostwami świata skończyła się na pierwszej zmianie – Adam Burda bez powodzenia przekazywał pałeczkę Mateuszowi Siudzie.

Myślę, że byłem gotowy do tego startu. Powiedziałem to trenerowi, on na mnie postawił, a ja zawiodłem jego zaufanie. Przykro mi. Zawiodłem chłopaków. Sporo trenowaliśmy zmiany. Mieliśmy wszystko wyliczone. Plan był taki żeby przekazywać pałeczkę na końcu strefy zmian. Ja po prostu nie trafiłem raz w rękę Mateusza, a w sztafecie to oznacza koniec walki – powiedział Adam Burda, członek reprezentacji Polski której generalnym sponsorem jest Grupa Orlen.

Jak przyznał Mateusz Siuda dopiero szczegółowa analiza będzie mogła pokazać gdzie zespół popoełnił błąd.

Ciężko mi to teraz ocenić. Dopiero będziemy to analizować na wideo. Wydaje mi się, że ruszyłem na znak. Czułem się świetnie, ale niestety nie mogliśmy pokazać na co nas stać – ze smutkiem przyznał Siuda, który miał przekazać pałeczkę Łukaszowi Żokowi, a ten z kolei Dominikowi Kopciowi.

Wiedziałem w jakiej jesteśmy formie i naprawdę mogliśmy tutaj zrobić dobry wynik – przyznał sprinter Agrosu Zamość.

Łukasz Żok i Dominik Kopeć nie doczekali zatem się na swój bieg.

W porannej piątkowej sesji awans do finału wywalczył oszczepnik Startu Nakło Dawid Wegner. W drugiej próbie uzyskał wynik 81.25, który ostatecznie dał mu kwalifikację do finału.

Zakładałem żeby ten finał załatwić sobie już pierwszym rzutem. Poleciało dopiero w tym drugim, nie jest źle. To mój trzeci wynik w karierze. Chciałem poprawić rekord życiowy, ale to zostawiam w tej chwili na finał – zapewnił.

Jak przyznał oszczepnik eliminacje nie były łatwymi zawodami.

To był ciężki konkurs. Warunki pogodowe są jakie są. Jest duszno i ciepło. Ciężko załapać oddech. Mięśnie bardziej się męczą. Druga grupa, która rzuca w południe będzie miała jednak gorzej. Trzeba się do tego jakoś przygotować, ale też charakterem można osiągnąć wszystko – trafnie stwierdził zawodnik reprezentacji Polski.

Finał rzutu oszczepem mężczyzn jest zaplanowany na ostatnią sesję mistrzostw – w niedzielny wieczór.

W finale będę chciał rzucić rekord życiowy. Przygotowywaliśmy się do tych mistrzostw i myślę, że trafiliśmy z trenerem Leszkiem Walczakiem z formą – podkreślił Wegner, który dodał, że w finale interesuje go „ósemka” także z przodu rezultatu.

Do finału nie udało się awansować drugiemu z naszych oszczepników. Cyprian Mrzygłód rzucał na poziomie 77-78 metrów i dało mu to miejsce poza czołową dwunastką. W najdalszym rzucie 25-letni Polak posłał oszczep na 78.49.

Trzeba popracować nad techniką. Tutaj ewidentnie jej zabrakło. Żałuję, że w tej ostatniej próbie nie zrobiłem tego co chciałem, czyli rzucić 80 metrów. Jest bardzo gorąco, nogi trochę nie chciały współpracować – analizował.

Cyprian Mrzygłód liczy, że w finale dobrze spisze się Wegner.

Myślę, że stać go w finale na rzuty na poziomie 83-84 metrów. Jest przygotowany dobrze także mentalnie, ma dobrą głowę. Trzymam kciuki za miejsce w ósemce – zapowiedział.

Z minimum kwalifikacyjnym, ustalonym na poziomie 83 metrów, poradziło sobie jedynie trzech oszczepników z mistrzem olimpijskim Choprą na czele.

Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).

Copyright Silesion.pl© Wszelkie prawa zastrzeżone. 2016-2024