Wywiad z Michałem Leszczyną – jednym z najmłodszych instruktorów lotniczych w Polsce
W świecie lotnictwa precyzja, pasja i determinacja odgrywają kluczową rolę. Michał Leszczyna, jeden z najmłodszych instruktorów lotniczych w Polsce, to doskonały przykład młodego człowieka, który w krótkim czasie osiągnął coś wyjątkowego. W wieku 21 lat zdążył przejść od zawodowego tenisa do podniebnych wyzwań, łącząc ciężką pracę z niesamowitą miłością do latania.
Zapraszamy na inspirującą rozmowę o tym, jak wygląda droga od pierwszego kursu szybowcowego do kabiny instruktora lotniczego, czym naprawdę jest życie pilota oraz dlaczego „Top Gun” to tylko film, a rzeczywistość lotnictwa bywa o wiele bardziej fascynująca. Michał dzieli się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami i radami dla tych, którzy marzą o karierze w przestworzach. Michałem Leszczyną jest studentem Kierunku Administracja, specjalność – Administrowanie Ruchem Lotniczym na Uczelni Łazarskiego.
Skąd wzięła się u Ciebie pasja do latania?
Trudno powiedzieć. Wcześniej grałem zawodniczo w tenisa, ale w pewnym momencie uznałem, że pora na zmiany i zacząłem kurs lotniczy. Najpierw zrobiłem licencję szybowcową, co poszło mi całkiem dobrze. Od tego momentu skierowałem się ku lotnictwu na poważnie i poczułem, że to jest coś, co naprawdę mnie wciąga. Odnalazłem się w tym środowisku, pasuję do niego.
Co jest takiego wyjątkowego w lotnictwie? Niektórzy kojarzą to z filmem „Top Gun”
Wiele rzeczy, natomiast lotnictwo to nie „Top Gun”. W tej branży liczy się przede wszystkim precyzja i cierpliwość. To nie jest świat pełen ryzykownych akcji i spontanicznych decyzji. Wręcz przeciwnie, tutaj wszystko wymaga zaplanowania i chłodnej kalkulacji.
Twoja kariera wygląda na nieco spontanicznie zaplanowaną.
Nie pochodzę z lotniczej rodziny, nikt mnie do latania nie namawiał. Zapisałem się na kurs szybowcowy, a kolejnym krokiem była licencja samolotowa. Miałem szczęście, bo mój sąsiad, kapitan i instruktor w PLL LOT, pomógł mi w wyborze szkoły lotniczej dzięki czemu trafiłem do LOT Flight Academy, gdzie zrobiłem wszystkie niezbędne kursy, w tym licencję zawodową. W tej samej firmie zaproponowano mi pracę jako instruktor, i od początku tego roku pracuję już w tej roli.
Jak to jest być jednym z najmłodszych instruktorów w Polsce?
W Polsce nie ma zbyt wielu instruktorów, a ja prawdopodobnie jestem jednym z najmłodszych. To spora odpowiedzialność, ale cieszę się z tego wyróżnienia.
Jakie masz odczucia w stosunku do egzaminów? Grałeś wcześniej zawodowo w tenisa, co pewnie nauczyło Cię dyscypliny. Czy egzaminy, jak na przykład ATPL, były dla Ciebie trudne?
Uważam, że egzaminy ATPL nie są takie straszne – wystarczy odpowiednio się przygotować, usiąść i wykuć materiał. Nie trzeba być wybitnie utalentowanym, by zostać pilotem, ale pracowitość jest konieczna. Żeby dostać się do linii, potrzeba także trochę szczęścia. Poziom pilotów jest różny – niektórzy mają ogromne doświadczenie, a inni po prostu przyswoili materiał do egzaminów i też sobie radzą.
Jakie cechy powinien mieć dobry instruktor?
Najważniejsze jest umiejętność reagowania na bieżąco. Szkoląc na jednosilnikowym samolocie wartym prawie milion złotych, trzeba dbać nie tylko o technikę, ale i o bezpieczeństwo lotu.
Czy specjalizujesz się w określonym typie samolotu?
Aktualnie latam w tzw. „małym lotnictwie”, czyli general aviation – lotnictwie nieliniowym, obejmującym szkolenia i aerokluby.
To oznacza, że ktoś może wynająć samolot, a Ty polecisz z nim?
Tak, to bardzo szerokie pojęcie – lotnictwo prywatne daje takie możliwości.
Jesteś zadowolony z miejsca, w którym jesteś teraz. Planujesz dalszy rozwój?
Możliwości rozwoju są ogromne – można przejść do linii lotniczych, latać sportowo, brać udział w pokazach. To inspirujące, zwłaszcza że znam osoby, które osiągnęły sukces w przeróżnych obszarach lotnictwa, jak legenda polskiego lotnictwa Jerzy Makula lub Michał Graczyk organizujący najpiękniejsze pokazy lotnicze- Antidotum.
Masz określoną ścieżkę kariery?
Na razie chcę latać jako instruktor, a później zamierzam również rozpocząć karierę w liniach lotniczych, by spełnić kolejne marzenie oraz mieć stabilny dochód. W lotnictwie pracuje się często na zasadzie B2B, a to oznacza, że moje zarobki zależą od liczby wylatanych godzin. Stały dochód da mi możliwość realizowania dalszych planów. Sky is the limit!
Od tenisa do lotnictwa – czy miałeś kogoś, kto Cię wspierał w tej drodze?
Decyzję o tym, by zostać pilotem, podjąłem samodzielnie. Nie miałem mentora, ale na różnych etapach szkoleń spotykałem mnóstwo fantastycznych ludzi, których podziwiałem i którymi się inspirowałem. W tym środowisku trzeba być strategiem i umieć decydować o swoim życiu.
Ile czasu minęło od momentu, gdy zrezygnowałeś z tenisa na rzecz latania?
To był długi proces. Zaczynałem od szybowców w 2019 roku, a szkolenia zakończyłem w 2023. W międzyczasie musiałem poczekać na możliwość podejścia do egzaminów ze względu na wiek i maturę, ale udało się.
Ile masz teraz lat?
Wow, robi wrażenie – gratulacje!
Dziękuję!
Jaką radę dałbyś osobom, które chcą podążać Twoimi śladami?
Muszą tego naprawdę chcieć, być cierpliwym i myśleć strategicznie. Trzeba też pamiętać w tym całym wirze szkoleń i egzaminów, aby po prostu czerpać radość z każdej minuty lotu
Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).