Widzew i Wisła Kraków: przyjaźń na trybunach i 70 lat rywalizacji na boiskach
Ponad siedem i pół roku minęło od ostatniego oficjalnego spotkania pomiędzy Wisłą Kraków i Widzewem Łódź. Kibice z Łodzi tęsknią za wielką piłką, a nadchodzący mecz 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski z Białą Gwiazdą jest okazją do sprawdzenia swoich sił z drużyną, która na co dzień w ekstraklasie występuje. Widzew zmierza po awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, dlatego w meczu z Wisłą trener Janusz Niedźwiedź sprawdzi, czego jeszcze brakuje jego piłkarzom do krajowej elity. Mecz klubów z Krakowa i Łodzi to nie tylko szansa na przybliżenie historii spotkań obu ekip, ale niemała gratka dla kibiców, bowiem będzie to także mecz przyjaźni na trybunach.
Wśród najbardziej rozpoznawalnych polskich klubów bez wątpienia znajdzie się miejsce zarówno dla Wisły Kraków, jak i Widzewa Łódź. Kluby te bardzo mocno przysłużyły się do promocji naszego futbolu i piłkarzy na arenie międzynarodowej, mimo że ich dawny blask w obecnych czasach nieco przygasł. Małopolski klub nie walczy już o mistrzostwo kraju, jednak nadal utrzymuje się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tego nie można powiedzieć o łódzkim klubie, który mozolnie walczy o powrót do elity. Obecnie występuje na zapleczu ekstraklasy, w sezonie 2015/2016 występował na piątym poziomie rozgrywkowym w Polsce, dwie kolejne kampanie spędził w III lidze, a w sezonach 2018/19 i 2019/20 przebywał w II lidze.
Mecze w Fortuna Pucharze Polski to okazja dla klubów grających w niższych ligach na wzbogacenie klubowej gabloty o kolejne trofea, których w Łodzi w ostatnich latach po prostu brakowało. Jeszcze we wrześniu trener Widzewa Janusz Niedźwiedź zaznaczał, iż rozgrywki pucharowe zostaną potraktowane z należytym szacunkiem: – Nie potraktujemy Fortuna Pucharu Polski ulgowo – zapewniał przed spotkaniem z Resovią trener łodzian. Tak też było, bo Widzew najpierw wyeliminował Resovię (2:1), a następnie rozprawił się z GKS-em Jastrzębie (4:1). Jednak mecz z Wisłą Kraków to nie tylko kolejne spotkanie w Fortuna Pucharze Polski, ale także szansa na zgłębienie historii meczów obu tych drużyn.
Lanie od Białej Gwiazdy
Pierwsze, oficjalne mecze pomiędzy Wisłą Kraków i Widzewem Łódź miały miejsce ponad 70 lat temu, ponieważ los – i terminarz – połączyły obie ekipy w spotkaniu bezpośrednim 11 lipca 1948 roku. Gospodarzem starcia byli krakowianie, Widzew Łódź miał bardzo słaby początek sezonu i był osłabionymi licznymi kontuzjami, a dostępu do bramki łodzian bronić miał utalentowany, ale wciąż młody golkiper. To wszystko miało mieć duży wpływ na przebieg tego spotkania, o czym rozpisywały się różne media:
„Ostatnim meczem Wisły w pierwszej rundzie rozgrywek ligowych będą zawody z łódzkim Widzewem, stałym dostarczycielem punktów i bramek pozostałym drużynom Klasy Państwowej” – można było przeczytać w dzienniku Echo Krakowa. „Drużynie krakowskiej trafia się więc okazja do wyraźnego poprawienia bilansu bramkowego, co mieć będzie poważne znaczenie przy końcowym układzie tabeli. […] O ile w niedzielę atak Wisły będzie dysponowany, to dojść może do poprawienia rekordu zdobytych bramek, który jak dotąd należy do Ruchu i wyraża się cyfrą 13 goli zdobytych w jednym meczu” – podsumowało ówczesną siłę obu klubów Echo Krakowa.
Przewidywania mediów się sprawdziły i Widzew Łódź przegrał znacząco pierwsze spotkanie z Wisłą Kraków aż 0:8. Wspomniany wcześniej rekord faktycznie mógł wisieć na włosku, bo po pierwszej połowie Biała Gwiazda prowadziła już 7:0. Jednak w drugiej połowie Widzewiacy się przebudzili i stracili tylko jednego gola i to po rzucie karnym. Z klarownych sytuacji warto także wspomnieć o drugim rzucie karnym w tym meczu, przestrzelonym przez Kazimierza Cisowskiego z Wisły Kraków, który trafił w poprzeczkę.
To będzie Mecz Rundy!
Obie ekipy mierzyły się ze sobą łącznie 65 razy – 60-krotnie w meczach ligowych i pięciokrotnie w meczach pucharowych. 32 z tych spotkań wygrała Biała Gwiazda, tylko 17 jej rywale. Nigdy nie spotkały się ze sobą w finałach pucharu, chociaż dwukrotnie o ten finał walczyły w bezpośrednich starciach. Najpierw w 1977 roku Widzew podejmował na własnym stadionie Wisłę w 1/2 finału nieistniejącego już Pucharu Ligi. Atut własnego stadionu był odczuwalny i to łodzianie awansowali do finału, w którym ostatecznie przegrali z Odrą Opole. Znacznie lepszy wynik po pokonaniu rywala w półfinale pucharu krajowego osiągnęła Wisła Kraków w sezonie 2002/2003, która w dwumeczu okazała się lepsza od Widzewa 3:2. Wyeliminowanie Widzewiaków pozwoliło na grę w finale, w którym do pokonania była inna Wisła – ta z Płocka. Biała Gwiazda wygrała finałowy dwumecz, co pozwoliło nie tylko na zdobycie trofeum w tamtym sezonie, ale także na jego obronę.
W nadchodzącym meczu to Wisła Kraków będzie faworytem, ale spotkanie zapowiada się arcyciekawie i trudno przewidzieć jego przebieg. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że to właśnie ten mecz został wybrany jako Mecz Rundy przez organizatorów „Pucharu 1000 Goli”, czyli projektu, w ramach którego od początku tego sezonu każdy gol strzelony przez czarnego konia w Fortuna Pucharze Polski przekłada się na pieniądze wpłacane przez sponsora tytularnego rozgrywek do budżetu obywatelskiego. Tę kasę zgarną kluby z niższych lig (od IV w dół), które zgłoszą najciekawsze projekty zagospodarowania środków. Co oznacza Mecz Rundy? Za każdego gola teoretycznie słabszej drużyny, czyli w tym przypadku Widzewa, do budżetu trafią 2 tysiące złotych. Po dwóch pierwszych rundach rozgrywek w kasie Pucharu 1000 Goli jest już 51 tysięcy.
Zespół występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej ma pewną przewagę, chociaż należy pamiętać, że mierzy się nie tylko z uznaną marką w polskiej piłce, ale także ze świetnie grającym na zapleczu ekstraklasy klubem. Ostatni mecz Wisły Kraków i Widzewa Łódź, który miał miejsce w 2014 roku, ma pewne podobieństwa do nadchodzącego spotkania – ponownie Widzew zagra na własnym obiekcie, ponownie podejdzie do meczu w roli underdoga i ponownie zmierzy się z rywalem będącym w średniej dyspozycji. Mecz sprzed ponad siedmiu lat wygrali piłkarze z Łodzi, a swojej irytacji nie krył Franciszek Smuda, ówczesny trener Wisły Kraków: – Jeśli nie ma się takiej totalnej determinacji, jaką dziś pokazał nam Widzew, to trudno rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Przegraliśmy, bo Widzew chciał za wszelką cenę wygrać i z totalną determinacją, to jeszcze raz powtarzam, podszedł do tego spotkania i dlatego to spotkanie wygrał – spuentował popularny „Franz”. Być może to właśnie determinacja, o której w 2014 roku mówił Smuda, zaprowadzi Widzew do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski.
Wiele wspólnej historii
Przez długi okres w historii polskiej piłki Wisła Kraków i Widzew Łódź toczyły bezpośrednie starcia ligowe czy pucharowe. Obie ekipy łączą nie tylko wieloletnie rywalizacje, ale także wielu trenerów, którzy pracowali zarówno w Krakowie jak i Łodzi, oraz piłkarze, którzy nierzadko byli bohaterami głośnych transferów.
Lista graczy, którzy grali w Wiśle Kraków i Widzewie Łódź podczas swojej kariery piłkarskiej, jest długa. Najbardziej znanymi zawodnikami, którzy reprezentowali oba te kluby są Bogdan Zając, Kazimierz Węgrzyn, Kelechi Iheanacho, Maciej Szczęsny, Maciej Stolarczyk czy Radosław Matusiak. Warto także wspomnieć o Jakubie Bartkowskim, czyli jedynym aktywnie grającym piłkarzem mającym w swoim CV Wisłę i Widzew. 30-letni obrońca gra obecnie w Pogoni Szczecin. Wielu graczy trafiało bezpośrednio z jednego klubu do. Bohaterami takich ruchów byli choćby Jacek Paszulewicz i Mirosław Szymkowiak, którzy przechodzili z Widzewa do Wisły. W drugą stronę wędrowali Adam Piekutowski (na wypożyczenie do Widzewa z Wisły Kraków trafiał dwukrotnie), Bartosz Iwan czy Mariusz Jop. Ten ostatni jest przykładem wartym podkreślenia, ponieważ wciąż pracuje w strukturach Białej Gwiazdy. Do lipca 2020 roku był asystentem pierwszego trenera krakowskiego klubu, a od sierpnia ubiegłego roku odpowiada za koncepcję wprowadzania młodzieży do pierwszego zespołu Wisły Kraków.
Oba kluby łączą też nazwiska znanych trenerów, którzy prowadzili oba zespoły. Wśród nich znalazło się miejsce dla Oresta Lenczyka, Kazimierza Kmiecika, Marka Kusty, Henryka Apostela, Wojciecha Łazarka, Michała Probierza czy Dariusza Wdowczyka. Ciekawym przypadkiem jest także para Artur Skowronek – Franciszek Smuda. Losy obu panów skrzyżowały się po raz pierwszy i ostatni w 2014 roku – ten pierwszy był wówczas trenerem Widzewa Łódź, ten drugi Wisły Kraków. Sezon 2013/2014 okazał się dla łódzkiej drużyny ostatnim w ekstraklasie, chociaż w 29. kolejce podopieczni Skowronka wygrali z zespołem prowadzonym przez Franciszka Smudę 2:1. Degradacja Widzewa w 2014 roku sprawiła, że był to ostatni oficjalny mecz pomiędzy Wisłą Kraków i Widzewem Łódź. Kilka lat po tym wydarzeniu obaj trenerzy zmienili pracodawców i tak też Smuda w 2017 roku trafił do Widzewa, a Skowronek dwa lata później do Wisły Kraków.
Kibice zrobią widowisko
W czwartek o godzinie 20., kiedy na boisko w ramach 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski wybiegną gracze Widzewa i Wisły, wiele się może zdarzyć, ale jedna rzecz jest pewna. Trybuny będą wypełnione, a fani postarają się o gorącą atmosferę. Frekwencja na meczach łodzian od lat zawstydza wiele zespołów z ekstraklasy i nie inaczej jest w tym sezonie, kiedy na każdym domowym spotkaniu Widzewa melduje się kilkanaście tysięcy fanów. Podstawowym zadaniem piłkarzy będzie to, żeby dorównać fanom i sprawić, że to co na boisku, będzie równie ciekawe co widok trybun. Jeśli tak się wydarzy, to na pewno czeka nas fascynujące widowisko, a kasa „Pucharu 1000 Goli” wzbogaci się o kolejne tysiące złotych.
Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).