Psiecko zamiast dziecka. Babinizm – nowa religia Zachodu, stara niedojrzałość człowieka

W ostatnich latach coraz wyraźniej widać zjawisko określane mianem babinizmu – traktowania psów jak dzieci. W mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia pupili w becikach, relacje z psich urodzin, a także oferty specjalnych usług, takich jak spa dla yorków czy perfumy dla czworonogów. To, co bywa przedstawiane jako wyraz nowoczesnej wrażliwości, ma jednak drugie dno. Badacze zwracają uwagę, że zacieranie granicy między człowiekiem a zwierzęciem prowadzi do problemów, zarówno dla samych ludzi, jak i dla psów.
Nowy model rodziny?
Moda na określanie psa mianem „dziecka” zdobywa popularność w dużych miastach. Coraz częściej słyszy się odpowiedzi w stylu: „Mam już dwójkę – owczarka i kundelka”. Zdjęcia czworonogów w wózkach czy urodzinowe torty dla zwierząt przyciągają uwagę i budzą uśmiech, ale specjaliści ostrzegają, że to nie tylko niewinna zabawa. Pies pozostaje drapieżnikiem, którego potrzeby są zupełnie inne niż potrzeby dziecka. Antropomorfizacja nie zmienia natury zwierzęcia i może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji.
Dane, które trudno zignorować
Z raportu przygotowanego przez Izabelę Kadłucką wynika, że w Polsce w ubiegłym roku odnotowano ponad 35 tysięcy przypadków pogryzień przez psy. Oznacza to średnio około 100 zdarzeń dziennie. Najczęściej poszkodowane są dzieci, które rzekomo miały być „najlepszymi przyjaciółmi” zwierząt. Liczby te podważają medialny obraz psa jako nieszkodliwej maskotki i wskazują na konsekwencje traktowania go w sposób sprzeczny z jego naturą.
Dlaczego rodzi się babinizm?
Socjologowie i psychologowie podkreślają, że przyczyną zjawiska nie jest wyłącznie miłość do zwierząt. Psy pełnią funkcję substytutu – nie dorastają, nie stawiają wyzwań wychowawczych i nie wymagają przejęcia odpowiedzialności charakterystycznej dla relacji z dzieckiem. W tym sensie babinizm staje się ucieczką przed dorosłością, próbą stworzenia „rodziny” bez konieczności podejmowania trudnych decyzji i długotrwałych zobowiązań.
Konsekwencje dla zwierząt
Na negatywne skutki tego trendu narażone są również same psy. Traktowanie ich jak dzieci oznacza często brak przestrzeni do realizacji naturalnych potrzeb. Należą do nich:
- regularny ruch,
- kontakt z innymi psami,
- możliwość eksplorowania otoczenia,
- wyładowywanie energii w sposób zgodny z ich instynktem.
Brak spełnienia tych warunków skutkuje frustracją, która może prowadzić do zachowań agresywnych. Zwierzę, które staje się „maskotką”, zamiast partnerem w relacji, traci szansę na pełne i zdrowe życie.
Realne zagrożenia
Problemy pojawiają się nie tylko na poziomie społecznym, ale także prawnym. Pogryzienia kończą się procesami sądowymi, hospitalizacją poszkodowanych oraz narastającą debatą o odpowiedzialności właścicieli. Tymczasem w przestrzeni publicznej nadal dominuje narracja oparta na przekonaniu: „On nic nie zrobi”. To złudne poczucie bezpieczeństwa często okazuje się tragiczne w skutkach.
Między infantylizmem a odpowiedzialnością
Zjawisko babinizmu ukazuje napięcie między chęcią posiadania bliskiej więzi a unikaniem dojrzałych zobowiązań. Pies traktowany jak dziecko staje się symbolem społecznego infantylizmu, który z jednej strony pozwala na tworzenie emocjonalnych namiastkowych więzi, a z drugiej – generuje realne problemy dla ludzi i zwierząt.
Pies nie jest dzieckiem. Potrzebuje opieki, ruchu i kontaktu, ale nie zastąpi relacji rodzic–dziecko czy więzi międzyludzkich. Ostatecznie pytanie, które pojawia się w obliczu tego trendu, brzmi: czy chcemy budować społeczeństwo uciekające w komfort iluzji, czy takie, które bierze odpowiedzialność zarówno za zwierzęta, jak i za siebie nawzajem?
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Silesion.pl codziennie. Obserwuj Silesion.pl!
Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).
Dodaj komentarz