„F1”: film o Formule 1 z Bradem Pittem -(nieobiektywna) recenzja fana sportów motorowych

fot: @F1: The Movie
27 czerwca 2025 roku w polskich kinach odbyła się premiera filmu „F1: Film”, najnowszej hollywoodzkiej produkcji z Bradem Pittem w roli głównej. Reżyserem filmu był Joseph Kosinski, znany wcześniej m.in. z „Top Gun: Maverick”. Produkcja połączyła efektowne ujęcia wyścigów Formuły 1 z opowieścią o powrocie sportowej legendy, stawiając na szybkie tempo, techniczny rozmach i sprawdzone motywy dramaturgiczne.
„F1” to film, który w kinie nabiera prawdziwej mocy – a w technologii IMAX to już obowiązkowy seans dla każdego fana Formuły 1. Dynamiczne ujęcia z torów wyścigowych, prawdziwe bolidy i dźwięk silników sprawiają, że trudno oderwać wzrok.
W centrum fabuły znalazła się postać Sonny’ego Hayesa – byłego kierowcy Formuły 1, który trzy dekady wcześniej zakończył karierę po poważnym wypadku. Po latach przerwy Hayes wrócił do świata wyścigów, tym razem jako mentor dla młodego i ambitnego zawodnika – Joshuy Pearce’a, reprezentującego borykający się z problemami finansowymi zespół prowadzony przez jego dawnego partnera z toru, Rubena Cervantesa. Hayes przyjął wyzwanie, próbując udowodnić, że wciąż potrafi rywalizować na najwyższym poziomie.
Film poruszał tematy powrotu do sportu, zderzenia pokoleń oraz relacji międzyludzkich w ekstremalnych warunkach rywalizacji. Ważne miejsce w fabule zajęła także rozwijająca się relacja Hayesa z Kate McKenną, pierwszą kobietą na stanowisku dyrektora technicznego zespołu F1. W tle przewijały się wspomnienia z przeszłości głównego bohatera oraz napięcia między tradycją a nowoczesnością.
Pod względem wizualnym „F1” reprezentował bardzo wysoki poziom realizacyjny. Zdjęcia autorstwa Claudio Mirandy, montaż i warstwa dźwiękowa były często chwalone przez recenzentów. Film kręcono częściowo podczas rzeczywistych Grand Prix, we współpracy z FIA oraz zespołami F1. Wykorzystano kamery IMAX, co przełożyło się na wysoki realizm ujęć – zwłaszcza tych z wnętrza kokpitu. Budżet produkcji szacowano na ponad 200 milionów dolarów.
Joseph Kosinski sięgnął po znaną już formułę narracyjną: intensywne tempo, klasyczne schematy kina akcji z lat 80. i 90., osadzone w realiach współczesnych technologii. Dla wielu widzów był to atut – dla innych powód do zarzutów o przewidywalność i brak oryginalności.
Scenariusz autorstwa Ehrema Krugera wykorzystywał znane tropy: powrót na szczyt, mentor i uczeń, osobiste rozliczenia, sportowa rywalizacja. Fabuła, choć klarowna i przystępna, była oceniana jako schematyczna i pozbawiona większych zaskoczeń – porównywano ją m.in. do „Days of Thunder”, „Ford v Ferrari” czy animowanych „Aut”.
Brad Pitt zagrał rolę Hayesa z pewnością i charyzmą, ale krytycy zarzucali postaci brak przemiany wewnętrznej – Hayes od początku do końca pozostał tą samą postacią: błyskotliwą, zdystansowaną i pewną siebie. Więcej uznania zyskał Damson Idris jako Joshua Pearce – jego postać wnosiła energię i emocje, choć również poruszała się w ramach typowego schematu „uczeń–rywal–partner”.
Postać Kate McKenny grana przez Kerry Condon stanowiła istotny wątek, jednak również jej rola została szybko sprowadzona do funkcji romantycznego zainteresowania głównego bohatera. Relacja tej pary rozwijała się przewidywalnie i – według części widzów – powierzchownie.
Produkcja była wyraźnie nastawiona na efekt wizualny i rozrywkę, a nie pogłębioną psychologię postaci. Dla osób mniej zaznajomionych z realiami Formuły 1 część niuansów – jak strategie oponiarskie czy różnice między zespołami – mogła być nieczytelna, choć twórcy starali się je maksymalnie uprościć.
„F1: Film” został oceniony jako technicznie dopracowane widowisko, które jednak nie unikało utartych schematów. Dla fanów wyścigów i wysokooktanowego kina był to atrakcyjny wybór, dla miłośników bardziej zniuansowanej dramaturgii – pozycja raczej przewidywalna i powierzchowna.
Polska premiera filmu miała miejsce 27 czerwca 2025 roku. Obraz trafił także do wybranych kin w formacie IMAX, co pozwoliło w pełni docenić jego realizacyjne walory.
„F1” – widowisko z rozmachem, ale bez zaskoczeń
Film „F1”, który zadebiutował w polskich kinach 27 czerwca 2025 roku, był jedną z najbardziej oczekiwanych premier sezonu. Produkcja miała za sobą imponujące zaplecze – Joseph Kosinski zasiadł na stołku reżyserskim, a Brad Pitt wcielił się w główną rolę. Za realizację odpowiadały Apple Original Films oraz Warner Bros., a całość powstała przy ścisłej współpracy z Formułą 1, co zagwarantowało wysoki poziom autentyczności.
W scenariuszu, autorstwa Ehrena Krugera, dominowały klasyczne motywy znane z kina sportowego: powrót legendy po latach, zderzenie pokoleń, relacja mentora z młodym zawodnikiem i miłość w tle. Historia była oparta na pomyśle stworzonym przez Krugera i Kosinskiego. Choć osadzona w realiach współczesnego sportu, nie unikała dobrze znanych schematów fabularnych.
Film był promowany jako realistyczny obraz świata wyścigów, co potwierdziła obecność prawdziwych torów, procedur i technologii F1. Lewis Hamilton, który brał udział w produkcji jako doradca, dbał o zgodność detali z rzeczywistością. W filmie pojawiły się także cameo znanych osób związanych z Formułą 1, co stanowiło dodatkowy atut dla fanów motorsportu.
Zrealizowany z rozmachem budżetowym, który przekroczył 200 milionów dolarów, „F1” imponował od strony wizualnej. Zdjęcia autorstwa Claudio Mirandy, realizowane kamerami IMAX, oddawały pełnię emocji towarzyszących wyścigom. Film kręcono podczas prawdziwych Grand Prix, a sekwencje wyścigowe uchwycono z niezwykłą dbałością o szczegół – od wnętrz kokpitów po autentyczne brzmienia silników.
Warstwa dźwiękowa łączyła oryginalną muzykę Hansa Zimmera z klasykami rocka. Wśród wykorzystanych utworów znalazły się m.in. „Whole Lotta Love” i „We Will Rock You”, a także hymn Zjednoczonych Emiratów Arabskich, co dodawało rozmachu niektórym scenom.
Film był dystrybuowany przez Warner Bros., a jego kinowa wersja trafiła również do sal IMAX. W późniejszym terminie miał pojawić się na platformie Apple TV+, gdzie trafił do globalnej widowni.
Choć „F1” przyciągnął fanów dzięki imponującej oprawie i głośnym nazwiskom, nie wszyscy widzowie byli usatysfakcjonowani. Krytycy wskazywali na przewidywalność fabuły, schematyczność postaci i brak większej głębi emocjonalnej. Mimo to film znalazł swoją publiczność, zwłaszcza wśród fanów sportów motorowych oraz tych, którzy szukali wakacyjnej rozrywki na wysokim poziomie technicznym.
Podsumowując – „F1” zachwycił obrazem, lecz nie zaskoczył historią. Dla fanów F1 jest to jednak pozycją obowiązkowa!
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Silesion.pl codziennie. Obserwuj Silesion.pl!
Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).
Dodaj komentarz