Silesion.PL

serwis informacyjny

Wyrąbany rekord Polski. Wojna klanów. Drwale opanowali Syców 

Fot. Adam Ciereszko

Fot. Adam Ciereszko

Pod koniec nie czujemy rąk. Trzeba wyłączyć myślenie i jechać siłą woli, na pamięć – mówi wciąż zdyszany, przypominający atletę, Michał Dubicki, zwycięzca zawodów drwali ekstremalnych STIHL TIMBERSPORTS Polish Trophy, które odbyły się w Sycowie.

Z zawodami drwali jest jak z żużlem. Trzeba usłyszeć ryk piły, poczuć zapach drewna i zobaczyć zmęczenie na twarzach zawodników wykonujących cztery mordercze konkurencje po sobie. – Tak naprawdę po trzeciej konkurencji działamy intuicyjnie. Tu potrzeba nie tylko siły, ale też, a może nawet przede wszystkim wytrzymałości – przekonuje Krzysztof Majewski, największy pechowiec zawodów w Sycowie. 46-latek zmieścił się w limicie dwóch minut na wykonanie wszystkich konkurencji, ale był dziewiąty, a do ćwierćfinałów kwalifikowało się ośmiu zawodników. 

Zawody Polish Trophy od początku były zapowiadały się jako „wojny klanów”. Bo to rodziny Dubickich i Groenwaldów rządzą w tej dyscyplinie. Obie stawiły się na starcie w liczbie trzech reprezentantów i każdy z nich zaliczał się do czołówki. 

I to oni rządzili też w Sycowie. I to od początku. Bo już w drugiej parze rundy wstępnej licznie zgromadzeni pod sceną widzowie, mieli szansę oglądać pojedynek dwóch najlepszych obecnie zawodników – Michała Dubickiego, zeszłorocznego zwycięzcy i Szymona Groenwalda, 17-letniego złotego dziecka STIHL TIMBERSPORTS. 

Obaj przed startem wyglądali na mocno zmotywowanych. Zanim weszli na scenę, wizualizowali sobie start wykonując kolejne ruchy „na sucho”, dokładnie tak, jak kierowcy formuły 1 wyobrażają sobie kolejne zakręty na trasie. 

Tempo było niesamowite, wióry leciały nie tylko gęsto, ale też często, a lepszy okazał się młodszy z zawodników. – Spokojnie, to nic nie znaczy. Michała to tylko zmobilizuje do lepszego startu – przekonywali pozostali uczestnicy. 

Na tym złe wiadomości dla Dubickich się jednak nie kończyły. Marcin Dubicki, też będący jednym z najlepszych zawodników, do tego w dobrej formie, został zdyskwalifikowany za falstart. – Tyle pracy poszło na marne… a do tego zawsze pierwszy bieg jest dla mnie najsłabszy… szkoda – mówił 44-latek.

Początkowe niepowodzenia wzbudziły u Michała Dubickiego sportową złość. W kolejnych rundach nie dawał przeciwnikom żadnych szans i nawet jeśli, jak powiedział, rąbał siłą woli, to wykazał się mocną determinacją, bo w półfinale urządził pokaz siły kończąc swój bieg w czasie 1.00.96, co było jego rekordem życiowym i najlepszym w Polsce. 

Kiedy Dubicki pokazywał siłę, jego największy rywal spokojnie, bez większej presji i oszczędzając siły eliminował kolejnych przeciwników. Najpierw był lepszy od swojego dwa lata starszego brata, Mikołaja, a potem spokojnie pokonał potężnie zbudowanego Marcina Dargę.  

W czasie, gdy Michał Dubicki i Szymon Groenwald wyrąbywali sobie drogę do finału, pozostali walczyli o to, by zająć trzecie miejsce. Ostatecznie do rywalizacji o brąz stanęli Darga i senior rodu Groenwaldów, Jacek. 50-latek imponował krzepą i formą, ale to było za mało na młodszego rywala, choć różnica była niewielka, bo Darga był lepszy o trzy sekundy, a zawody zakończy z fenomenalnym wynikiem 1.10.55. – Muszę złapać oddech, dajcie mi coś do picia – rzucił szczęśliwy 33-latek. 

Na koniec kibice dostali show. Tak jak pierwszy pojedynek Michała Dubickiego z Szymonem Groenwaldem był emocjonujący, ale finał znacznie to przebił. Obaj zawodnicy cięli i rąbali równo, choć stres zjadał Dubickiego, który popełnił dwa techniczne błędy, ale doświadczenie i siła pozwoliły mu odrobić straty i po wyrównanym starcie wygrać. – Szczerze mówiąc byłem przekonany, że Szymon dziś wygra. Chyba ambicja mnie poniosła do zwycięstwa, bo po tym pierwszym biegu byłem strasznie wkurzony – mówił szczęśliwy zwycięzca, który teraz szykuje się do startu na World Trophy w Rotterdamie. – Jedziemy na maksa. Mam trzy tygodnie na przygotowanie i będę chciał namieszać – przyznaje Dubicki, który gdyby nie błędy techniczne, mógłby w Sycowie pobić rekord świata STIHL TIMBERSPORTS. Ostatecznie zajął pierwsze miejsce w finale notując czas 1.03.72, wyprzedzając o niecałą sekundę Groenwalda. – Mogłem nieco lepiej technicznie podejść do jednej konkurencji, ale nie wyszło, to nauka na przyszłość. Mam nadzieję, że w Rotterdamie będzie lepiej i wrócę do Polski z medalem – przyznał 17-latek, jadący do Holandii w roli faworyta mistrzostw świata juniorów. 

Ostateczna klasyfikacja:  

  1. Michał Dubicki  
  2. Szymon Groenwald 
  3. Marcin Draga

Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).

Copyright Silesion.pl© Wszelkie prawa zastrzeżone. 2016-2024