Silesion.PL

serwis informacyjny

Gospodarka śmieciowa a gryzonie.

Jakie konsekwencje niosą za sobą zalegające w mieście śmieci?

Takie pytanie, w pierwszym odcinku swojego cyklu podcastów, z udziałem ekspertów, zadała Agnieszka Rupniewska, Przewodnicząca Klubu Radnych Koalicja Obywatelska-Nowe Zabrze w Radzie Miasta Zabrze i kandydatka Koalicji Obywatelskiej na Prezydenta Zabrza.

Rozmówcami byli m.in. dr Edyta Wincewicz z Katedry Biostruktury i Fizjologii Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz zabrzanin, Jacek Czajkowski, przewodniczący Rady Dzielnicy Śródmieście.

Panoszące się szczury, bałagan na ulicach i dzikie wysypiska śmieci to tematy wielu interwencji zabrzan. Jak źle jest w Zabrzu, świadczą projekty składane do Budżetu Obywatelskiego, proponujące m.in. deratyzację. W tym kontekście brzmią jak akty desperacji mieszkańców.

Pamiętam kampanię wyborczą Małgorzaty Mańki-Szulik sprzed lat. Mówiła wtedy, że zadba, by w Zabrzu był porządek, mówiła  o śląskim domu, w którym musi być czysto, a tymczasem, po kilkunastu latach rządzenia miastem, rozmawiamy nie tylko o śmieciach zalegających w centrum Zabrza. Rozmawiamy o szczurach, które są niechcianymi sąsiadami zabrzan. Te dwa problemy mają jedną genezę: nieudolność w zarządzaniu. Jasne jest, że mieszkańcy powinni  dbać o przestrzeń publiczną, ale utrzymanie porządku należy przede wszystkim do wybranych firm i wskazanych instytucji. Tymczasem w mieście nie ma zwyczaju weryfikowania zadań zleconych do wykonania, więc nikt nie sprawdza, jak wywiązują się z nich firmy odbierające odpady. Dyskusje o porządku, o konieczności jego wprowadzenia zmierzają tymczasem w absurdalnym kierunku. Tak było, gdy prosiliśmy o ustawienie większej liczby koszy w centrum. Nie udało się. Usłyszeliśmy, że powinna ich być mniej, by zabrzanie bardziej świadomie z nich korzystali. Moim zdaniem to odważna i kontrowersyjna teza, tym bardziej że z tych, które stoją na ulicach, wypadają śmieci. Są tak przepełnione – mówi Agnieszka Rupniewska.

Wielu mieszkańców Śródmieścia regularnie zgłasza problem obecności szczurów i powstających dzikich wysypisk śmieci. Niestety, sprawa dotyczy nie tylko mojej dzielnicy, ale i innych. Miasto, nieposprzątane i zaniedbane, jest bufetem dla szczurów. Jestem zabrzaninem z urodzenia i w takim śląskim domu, gdzie gospodynią jest pani Małgorzata Mańka-Szulik nie chce dłużej mieszkać. Śródmieście powinno być wizytówką miasta. Jest jak najgorszą. Jako Rada Dzielnicy przez kilka miesięcy toczyliśmy z Urzędem Miejskim batalię o zabezpieczenie koszy na śmieci w pobliżu dworca kolejowego. Czy naprawdę trzeba tyle czasu, tyle papieru i tylu słów, by zrozumieć, że bałagan, który widać z okien pociągu źle świadczy o zabrzanach? Zabrze nie jest śląskim domem. Stosowanie takiego porównania jest dużym nadużyciem pani Małgorzaty Mańki-Szulik. W Zabrzu największym problemem nie są zaniedbania mieszkańców, ale nierzetelne przygotowanie harmonogramu odbioru odpadów, niepilnowanie terminów, a na końcu brak weryfikacji, czy usługa została należycie wykonana. Mieszkańcy, gdy chcą wyrzucić śmieci, często nie mają możliwości, by włożyć je do kosza. Są tak pełne, że nie ma miejsca na kolejną porcję – mówi Jacek Czajkowski, przewodniczący Rady Dzielnicy Śródmieście.

Bufet dla szczurów można ograniczyć, edukując mieszkańców. W swoich domach dbamy o porządek, a w przestrzeni publicznej niekoniecznie. Zatraciliśmy charakter społecznikowski, nie poczuwamy się do odpowiedzialności za przestrzeń poza własnym domem, mieszkaniem, ogrodem. Edukacja i świadomość mieszkańców są jednak tylko jednym elementem, sprzyjającym ładowi w miastach. Nie wystarczą, by wprowadził się do nich i został na stałe. Konieczny jest zintegrowany system działania. We Wrocławiu, w centrum wydłużono okres deratyzacji do 10 miesięcy i rozszerzono katalog miejsc, gdzie ją prowadzono. Te działania przyniosły dobre efekty. Populacja szczurów wreszcie zmalała. Szczurów nie pozbędziemy się z miast, ale musimy ograniczać ich liczebność. W tych działaniach ważna jest częstotliwość wywozu odpadów – powinna być większa w czasie, gdy się rozmnażają. Zespół zajmujący się ograniczaniem liczebności szczurów musiałby się składać ze statystów, matematyków, biologów i ekologów. Problem jest złożony, wymaga więc kompleksowego podejścia. Trzeba zrozumieć szczurzy behawior, a później dopasować metody działania do określonych miejsc. Nie ma jednego, uniwersalnego sposobu na ograniczanie populacji szczurów  – mówi dr Edyta Wincewicz.    

informacja prasowa

Wszelkie materiały promocyjno-reklamowe mają charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowią one podstawy do wzięcia udziału w Promocji, w szczególności nie są ofertą w rozumieniu art. 66 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. 2020, poz. 1740 z późn. zm.).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright Silesion.pl© Wszelkie prawa zastrzeżone. 2016-2024